Kosiarz i wilk
Kosiarz usiadł sobie w południe nad rowem i jadł. Wtem wybiegł z lasu głodny wilk, podszedł do kosiarza i pyta: — Człowieku, co ty jesz? - Chleb. — Daj mi spróbować.
Kosiarz odłamał kawałek i rzucił wilkowi. Wilk połknął go, oblizał się i mówi: — Widzę, że wy, ludzie, macie smaczne jedzenie. Żebym to ja miał takie! — Możesz mieć — odpowiedział kosiarz. — Popracuj, a najesz się, ile ci się w brzuchu zmieści. — Nie żartujesz? — ucieszył się wilk. — Bądź tak dobry i naucz mnie, jak to się robi.
Więc kosiarz zaczął uczyć wilka: — Najpierw trzeba pole zorać... — I będzie chleb? — Ej, ej, nie tak zaraz! Trzeba pole zbronować, zasiać... — I już? — No nie, poczekaj. Na jesieni wysiejesz ziarno, potem ono poleży w ziemi. Na wiosnę skiełkuje, a latem... — Latem można jeść, tak? — Gdzież tam jeść! Kłosy będziesz jadł? Trzeba żyto zżąć, powiązać w snopy, ułożyć w kopki, żeby je wiaterek przewiał, a słońce wysuszyło, wtedy... — Wtedy będzie chleb! — Nie, jeszcze chleba nie będzie. Trzeba żyto zwieźć na gumno, wymłócić, przewiać, zawieźć do młyna, przemleć na mąkę... — I zjeść! — Ach, ty wilczysko niecierpliwe! Strasznie ci pilno do żarcia, tylko robić ci się nie chce. Trzeba przecież mąkę zamiesić, ciasto zakwasić, a jak wyrośnie, trzeba w piecu napalić, porobić bochenki i upiec. Dopiero wtedy będziesz jadł chleb.
Wilk westchnął i mówi: — Jak tak, to już mi się odechciało chleba. Niesmaczny jakiś. — Dlaczego niesmaczny? — pyta kosiarz. — No nie... właściwie to nie jest niesmaczny, jest nawet bardzo dobry, ale za dużo trzeba się przy nim napracować i za długo czekać. Poradź mi lepiej coś takiego, czym mógłbym sobie nabić brzuch bez pracy, raz, dwa!
Kosiarz pomyślał chwilę i tak radzi wilkowi: — Widzisz tę starą kobyłę, co pasie się ze swoim źrebakiem? Zjedz sobie tego źrebaka.
Wilk ucieszył się i pobiegł na pastwisko. Patrzy: wiele koni tam się pasie, a między nimi chodzi stara klacz ze źrebakiem. Wilk poczekał, aż odeszła z nim na bok od stada i zawołał: — Hej, ty, źrebaku! Człowiek kazał mi cię zjeść. — No to mnie zjedz — zarżał źrebak cieniutkim głosem i myk! schował się pod brzuchem matki.
Rozzłościł się wilk i zawył groźnie: — Ach, ty taki owaki, w chowanego będziesz się ze mną bawił?
I hyc! przyskoczył do klaczy, żeby porwać spod jej brzucha źrebaka. Ale klacz jak go nie wytnie kopytami w samą mordę, aż wilk fiknął koziołka.
Poleżało wilczysko chwilę, oprzytomniało, wstało, a że było głodne, więc znowu hyc! do klaczy. A klacz znowu bryk! że mało mu kości nie połamała.
Przekonało się wilczysko, że nie da rady. Powlokło się do kosiarza z powrotem i mówi: — Na źrebaka też nie mam apetytu. Jego matka ma strasznie ciężkie i twarde kopyta. Poradź mi co innego.
Kosiarz znów chwilę pomyślał i powiada tak: — No dobrze. Idź teraz na łąkę, tam pasie się baran. Baran ma lżejsze kopyta. Zjedz go sobie.
Wilk pobiegł na łąkę. Zobaczył barana i zawołał: — Słuchaj, baranie! Człowiek kazał mi cię zjeść. — Jak człowiek kazał, to nie ma rady — powiada baran. — Ale bądź tak dobry i nie rwij mnie na kawałki, bracie wilku kochany, bo szkoda mojego futra, może się komu przydać. Stań tam, pod gruszą i otwórz pysk jak najszerzej, a ja przybiegnę i wskoczę ci prosto do gardła.
Wilk rozstawił szeroko łapy pod gruszą, nastroszył wyleniała sierść, rozdziawił paszczę jak wrota i czeka.
Baran rozpędził się i trach! z całej siły tryknął wilka w łeb.
Upadł wilk na ziemię, zamroczyło go. Przez dwie godziny leżał nieprzytomny. Baran nie był głupi, więc uciekł tymczasem, że i śladu po nim nie zostało.
Wilk wyleżał się wreszcie i oprzytomniał. Otworzył oczy, patrzy w prawo, patrzy w lewo: nie ma barana. Więc wstał, rozejrzał się, pokiwał łbem i mruknął: — Czym go zjadł, czym go nie zjadł? Chyba zjadłem...
-
Wybór bajek
- Alabastrowa rączka
- Brzydkie kaczątko
- Dlaczego woda morska jest słona?
- Lilia wodna
- Wróżki
- Krab i jego matka
- Trzy goździki
- Kosiarz i wilk
- Biały jeleń
- Pani Zima
- O chłopcu, który poszedł...
- Pan Twardowski
- Złota brama
- Chłop i niedźwiedź
- O orle i mysikróliku
- Jak Modraszek znalazł złotorost
- Pan Kocki
- Troje głuptasów
- Marzomauriello